wtorek, 8 września 2015

Rozdział 3 "Pora działać..."

Staruszek oświetlając  sobie  drogę nikłym światełkiem z końca różdżki, zniknął gdzieś poza granicami Nory.
- Ja to bym wypił kawę, bo sie to szybko chyba nie skończy, cholibka - westchnął Hagrid i podszedł do Molly aby ta uraczyła go pobudzającym płynem.
- Hermiona - Ginny przytuliła ją mocno - Bogowie, co teraz? Ja...nie wiem co powiedzieć - usiadła na zwolnionym przez półolbrzyma krześle.
- Nic nie mówcie, nie musicie. Ja wiem kim jestem, i choćbym miała zapłacić najwyższą cenę, nie dam im skrzywdzić tych dzieci - brązowooka omiotła spojrzeniem przyjaciół. Jak to dobrze ich mieć.
- Nie - wtrącił Potter - Wszyscy ryzykujecie dla mnie , bo to ja jestem tym cholernym Wybrańcem. Ilu już przeze mnie zginęło a ile musi? Nie Hermiona, nie zgadzam się, musi być jakiś sposób - chłopak trząsł się ze zdenerwowania. Wbrew pozorom, wciąż myślał o osobach z jego otoczenia. Syriusz nie żyje, Remus wystarczająco już przeszedł, a Weaslay'e? O nich za dużo by mówić... a reszta? Zbyt wielu...
- Co chcesz niby zrobić? W kamień ją zamienisz? Oni wszystkiemu dadzą radę - Ron pobladł przez co jego włosy wydawały się bardziej krwiste.
- Chłopaki, szkoła jest chroniona, pociąg też. Upadnie po jakimś czasie, będą musieli długo się starać. Zakon będzie walczył z całych sił, wiecie jaka jest cena .
- A my znamy plan, tak jak mówił Dumbledore - Ginny dostrzegła iskrę w tym zamieszaniu - Snape nam pomoże - uśmiechnęła się blado.
- Snape? Durna jesteś - brat Wiewiórki skrzywił się - Sama widzisz, ten facet jest jak kawał lodu albo głaz. Nic go nie rusza, a co dopiero życie jednej uczennicy .
- Dumbledore mu ufa, i my też powinniśmy - Remus usiał obok Wybrańca .
- Jemu? Jemu? Czy Ty go nie znasz?
- To przecież Snape! - Ron szczerze go nienawidził.
- Znam Harry i to znacznie dłużej od ciebie - wilkołak był zdenerwowany .
- Wiesz kim jest, wiesz co robił i co nadal robi! - dobrze, że Hermiona rzuciła zaklęcie wyciszające.
- Harry nie możesz... - Ginny zaczęła nieśmiało.
- Mogę! To śmierciożerca! Ron ma rację - zgrzytnął zębami.
- Zaślepia Cię nienawiść - przyjaciel jego ojca zaczął podnosić  głos.
- Nie!
- A właśnie, że tak! Zobacz ilu nas jest, jak niewielu zostało - Lupin starał się opanować i jakoś przekonać Pottera.
- Tak, tylko wiesz czemu tak jest. Dlaczego to wszystko się dzieje, giną przez niego! To on zaniósł temu popaprańcowi wiadomość, ta cholerną przepowiednię! - chłopak naprawdę nie dawał się przekonać. Za dobrze pamiętał zdarzenia związane ze znienawidzonym nauczycielem.
- Harry... uspokój się, nie powinniśmy się kłócić, to do niczego nie prowadzi.  Jeśli Dumbledore mu ufa, to powinno Ci wystarczyć, jemu ufasz prawda? Severusowi też powinieneś.
- Remus ma rację  - Hermiona odezwała się cicho - chyba powinniśmy mu zaufać.
- Nie bądź uparty, jest wojna, na kogo innego możemy liczyć niż na siebie? - starszy czarodziej położył mu rękę na ramieniu - przemyśl to Harry. Ten jedynie przymknął oczy i kiwnął głową niemal niezauważalnie.
- Powariowaliście?! Czy jak? - Ron się oburzył - To Snape! - spojrzał na swoich przyjaciół i siostrę. Harry nic nie odpowiedział, patrzył jedynie na zaciśnięte pięści.
- Tak się składa, że doskonale wiem kim on jest. Miałem z nim wystarczająco wiele do czynienia - wyprostował się i  Hermiona dostrzegła jakąś zmianę - Postaram się go chociaż tolerować, choć nie będzie to proste. Ale jeśli zobaczę, że podczas tego ataku coś ci zrobi, nie ręczę za siebie.
Wstał i poszedł pogadać z Nevilem.
- A wy? Zamierzacie mu zaufać? - rudzielec rzucił szorstko.
- Tak Ron, zamierzam. Nie będzie to łatwe i zajmie mi sporo czasu, ale powinniśmy. Posłuchaj Remusa - popatrzyła błagalnie na chłopaka.
- Jesteście walnięci, mam to gdzieś czy mu ufacie czy nie, ja nie zamierzam - warknął i zniknął w tłumie.
Jego siostra objęła Granger ramieniem - Nie słuchaj go, to kretyn. Wiem, że jest wojna i dzieją się straszne rzeczy, ale to co ma się za niedługo stać to jakieś szaleństwo - starała się wesprzeć przyjaciółkę.
- Dziękuję Ginny, że ze mną jesteś - przytuliła ją. Zza ramienia rudej zauważyła jak jej profesorka blado się do niej uśmiecha. Wykrzywiła i swoje usta czymś w rodzaju uśmiechu. Rzuciła szybko okiem za tą jedną charakterystyczną postacią  ale nie napotkała jej. Uwalniając się z uścisku młodszej dziewczyny wpadła w ręce jej matki.
- Hermiono kochanieńka, co za wariactwo - poczuła, że sie dusi.
- Pani Weaslay - wydusiła - nie mogę oddychać. Ta szybko poluźniła uścisk
 - Albus wie co robić - położyła swoją dłoń na jej policzku. Poczuła, że bardzo brakuje jej rodziców - Wierzę, że nic Ci nie będzie. Nie damy Cię skrzywdzić - jak ona kochała tą kobietę.
- Dziękuję - wyszeptała, chciała jeszcze coś dodać ale w tej chwili zjawił się dyrektor.
Dumbledore stanął na środku - Usiądźcie proszę. Każdy zajął swoje miejsce. - Jest wiele spraw, które musiałem przemyśleć. Teraz chciałabym abyście mnie wysłuchali. - Każdy i tak wlepiał już swoje oczy w staruszka mając nadzieję, że coś wymyślił. Jakieś racjonalne wyjście-  To są niecałe dwa tygodnie do końca wakacji, czyli do nieuniknionego ataku na pociąg. Mamy trochę czasu aby obmyślić plan, który nie pozwoli Voldemortowi przejąć mugolaków - tu jak gdyby z nutką obaw spojrzał na pannę Granger - Każdy z was dostanie odpowiednie zadanie. Jesteście członkami Zakonu Feniksa, walczycie przeciwko największemu złu dotychczas znanemu. Wiem, że macie obawy, ale niech każdy pomyśli o swoich bliskich. Walczcie dla nich - każdy każdemu się przyglądał, wszyscy którzy tu byli, byli jedną wielką rodziną. Znali cenę wojny. - Severus po każdym spotkaniu będzie miał nowe informacje. Wiem też, że nie wszyscy darzycie go zaufaniem ale powinniście go choć tolerować. Będzie nam bardzo pomocny. - Młodszy czarodziej przysłuchiwał się staruszkowi z kamienną twarzą.
- Przejdźmy do zadań. Z waszą trójką porozmawiam później - wskazał na świętą trójcę.
- Nevile, chciałbym abyś razem z Panią Sprout pracował w szklarniach. Wiem, że jesteś dobry z zielarstwa - uśmiechnął się do zaczerwienionego chłopaka, który skinął głową i poczuł się bardziej pewny siebie - Będziecie dostarczać rośliny dla Pani Pomfrey i profesora Snap'a
- Ginewro, prosiłbym cię oraz Pannę Lovegood o kontrolowanie sów które będą przylatywać teraz w czasie wakacji do Hogwartu. Zostało tam kilku mugolaków.
- Oczywiście profesorze - zgodziły się.
- Remusie chciałbym abyś razem z Alastorem i Arturem obmyślili na razie jakiś plan odparcia ataku. Trzeba od czegoś zacząć. Dopracujemy go gdy będzie już jakaś wstępna wizja. Panny Patil - dwie identyczne twarze spojrzały na niego - Słyszałem,  że znacie niemal wszystkich w Hogwarcie, wiem że sporo uczniów darzy was zaufaniem. Chciałbym abyście były wsparciem dla najmłodszych roczników z trzecim włącznie - Dziewczynom nie do końca spodobał się plan.
- Damy radę - zgodziły się we dwie.
- Fred, George - kolejne dwie identyczne twarze - Zorganizujecie każdemu z członków zakonu po kilka ciekawych gadżetów z waszego sklepu - zauważył jak chłopcy się ucieszyli.
- Jasne, nie ma problemu - rzucili unisono.
- Jak na razie to chyba tyle. Prosiłbym o sumienność w wykonywanych zadaniach. Wiecie jak jest to dla nas wszystkich ważne. Jeśli ktoś zauważy coś podejrzanego, niezwłocznie kontaktuje się z profesor McGonagall, Remusem, Alastorem lub Horacym. Możecie też zwrócić się o pomoc do mnie lub Severusa jeśli nas złapiecie. Pan Filch będzie sprawdzał przedmioty wnoszone do zamku, ale to będzie się tyczyło bardziej ślizgonów. To tyle. Dziękuję, że przyszliście - uśmiechnął się. Powoli wszyscy zaczęli się rozchodzić.
- Panno Granger  czy mógłbym prosić na słówko? - Dumbledore stał w drzwiach do sąsiedniego pokoju.
- Oczywiście, już idę - zamknęła drzwi. Gdy staruszek usiadł i nakazał jej zrobić to samo, zaczął mówić powoli.
- Hermiono, widzę że jesteś przerażona. Wszyscy jesteśmy - słuchała go spokojnie - Zrobimy wszystko, abyś była bezpieczna - uśmiechnął się blado. Kiwnęła głową. - Mam też zadanie dla ciebie. Jesteś bardzo mądrą czarownicą, chciałabym abyś pomagała Severusowi.
To zdanie walnęło ją prosto warz, jak gdyby ktoś nagle ją kopnął i to całkiem mocno. Że jak? Ona? Z nim? Nieee... jednej doby nie przeżyje, a doba to i tak byłby sukces.
- Ja... Profesorze, ja nie dam rady - szok i dziwne przerażenie zarazem wymalowane na twarzy dziewczyny rozbawiło go.
- Jestem pewien, że poradzisz sobie. Nie zapominam o waszych relacjach ale to jest priorytet. Musicie schować wasze animozje. Eliksiry będą nam potrzebne, chyba nie muszę tłumaczyć jak bardzo.
Kiwnęła głową - Rozumiem, ale nie wiem czy długo tak wytrzymamy. Ja będę się starać - odpowiedziała spokojnie.
- Cieszę się, ale jest jeszcze jedna sprawa - spojrzał na nią zza okularów połówek jakby oceniająco.
- W związku z tym atakiem trzeba opracować plan, tak jak mówiłem ale chodzi mi tutaj o ciebie Hermiono i Severusa. Musicie ustalić między sobą co będziecie robić, jak się zachować. Nie zdziwiłbym się, gdyby to do niego Voldemort zwrócił się o porwanie ciebie. Obaj jesteśmy tego niemal pewni. - Słuchała go doskonale wiedząc, jak ważna jest jego rola podwójnego szpiega. - Nie jestem zadowolony z tego co ma się wydarzyć, naszym zadaniem jest pomóc tobie i reszcie dzieci. Ufam, że porozumiesz  się z Severusem, tutaj chodzi nie tylko o twoje życie - ściszył głos.
- Tak profesorze, jestem w sanie podołać zadaniu - odpowiedziała spokojnie.
- Doskonale, to wszystko. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, wiesz gdzie mnie znaleźć - tymi słowami dał jej do zrozumienia, że już może sobie pójść.
- Do widzenia panie dyrektorze - już była przy drzwiach gdy zlecił jej przyprowadzić Rona.
Po trzech uderzeniach w drzwi, pojawiła się ruda głowa chłopaka.
- Usiądź Ron - wskazał na krzesło w którym przed chwilą siedziała Hermiona - Jest jedna rzecz, o którą chciałbym cię prosić - popatrzył na chłopaka pytająco - Czy zauważyłeś coś dziwnego w zachowaniu Harrego? Zapytał ostrożnie przyglądając mu się.
- W zasadzie to chyba nic, profesorze - chłopak nie był pewny. Zawsze widział gdy Harry miał te dziwne wizje i sny. Wtedy krzyczał, drżał przez sen lub strasznie się pocił. - Nie przypominam sobie, aby przez ostatni czas jakoś inaczej się zachowywał - przyglądał się dyrektorowi. - Czy coś powinienem widzieć?
- Tak tylko zapytałem.  Sam wiesz, że Harry  miewa różne wizje i koszmary. Został naznaczony czarną magią, każdy by po niej miał koszmary. Chciałbym, abyś miał oko na niego, jesteście niemal nierozłączni. Jesteś jego najlepszym przyjacielem, jeśli coś będziesz widział, proszę informuj mnie natychmiast.
- Oczywiście, ale czy Harremu coś teraz grozi? Wie pan, teraz kiedy ON jest w pobliżu? - Ron był trochę przestraszony.
- Nie bardziej niż nam wszystkim - po mówić mu wszystko? Kiedyś sam się dowie. Jeszcze nie czas.
- To nie wszystko Ronaldzie, jest jeszcze jedna sprawa. Zadanie Harrego jest bardzo trudne, wymagać będzie czasami pomocy - mówił powoli, wciąż patrząc wprost w oczy chłopaka - Odnalezienie horkruksów jest co raz trudniejsze, Voldemort dobrze je ukrył. Gdy nadejdzie taka potrzeba, poproszę cię o pomoc, i żądam - to nie jest prośba, abyś mu jej udzielił bez względu na to co będzie się działo. Zrozumiałeś? - gdzie podział się ten miły staruszek? Zdecydowanie i powaga sprawiły iż Ron zaniemówił. Ostatnio wydzierał się na wszystkich i wszystko ale teraz brakło mu słów. -Ronaldzie? Ponowił pytanie.
- Tak panie profesorze, zrobię wszystko co trzeba - powiedział cicho. Nagle jego rola stała się ważna. Będzie mój być kimś więcej niż tylko osobą  z otoczenia wielkiego Harrego Pottera.
- Cieszę się, że mogę na ciebie liczyć. Możesz zawołać Harrego? - to oznaczało koniec rozmowy.
Po kilku sekundach zjawił się Harry.
- Usiądź chłopcze - wskazał mu miejsce - chyba wiesz czemu cię wezwałem.
- Tak panie profesorze - uważnie przyglądał się siwobrodemu. Ten obrzucił go zagadkowym spojrzeniem
- Czy  jest coś, o co chciałabyś zapytać Harry? - Dumbledore miał dziwną moc odgadywania czy i co kogoś gryzie.
- Tak - tu go zaskoczył - Co się stanie z Hermioną? - mógł spodziewać się tego pytania.
- Będziemy ją chronić jak tylko się da - zapewnił.
- To Snape będzie musiał ją zabrać - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Harry to nie takie proste. Czarny Pan ufa Severusowi , a on należy do śmierciożerców. Wiesz jakie dostali zadanie. Tak, to on będzie musiał zabrać Hermionę. Ja ufam Severusowi i wiem, że to z nim będzie tam najbezpieczniejsza - widział jak bardzo chłopakowi nie podoba się ta wizja.
- Zawsze był jego sługusem, to przez niego moi rodzice nie żyją - zacisnął pięści - A teraz mamy powierzyć życie Hermiony  jemu? - nie wierzył, że dyrektor to powiedział.- Sam pan wie jaki on jest, musi być inne wyjście...
- Nie ma Harry, nie ma i doskonale o tym wiesz, prawda? - spojrzał na niego zdejmując okulary. Teraz widział przekonanie na tej lekko pomarszczonej twarzy. Remus chyba miał rację, niewielu osobom mogli zaufać.
- Tak - odpowiedział słabo - ale jeśli cokolwiek się stanie - zacisnął usta.
- Spokojnie chłopcze, on będzie wiedział co robić - zapewnił go - Ale nie do końca po to cię tu wezwałem. Nie umknęło zapewne twojej uwadze, że często gdzieś znikam.-  Potter kiwnął głową.
-Jak mniemam jesteś ciekaw czy coś odnalazłem, otóż tak. Jestem na tropie, i czuję że nasz cel jest co raz bliżej. Już niedługo Harry. Kiedy będę wiedział, wezwę cię i tu ponawiam moją prośbę a raczej rozkaz. Wykonasz wszystko o co cię poproszę, bez słowa, zrozumiałeś? - Zapytał chłodno.
- Tak panie profesorze - chciał wyczytać coś więcej z tej zagadkowej twarzy, ale nie potrafił. - Kiedy?
- Nie jestem pewien, ale za kilka dni będę miał pewność. Wtedy dam ci znak.
- Rozumiem - potrząsnął lekko głową jednocześnie wyłamując palce.
- Możesz już iść, wyglądasz na zmęczonego - Staruszek skierował się do drzwi - Dobranoc Harry.
- Dobranoc panie profesorze - powiedział cicho. Po szybkiej wieczornej toalecie położył się w swoim łóżku. Nora była jego domem, jakby nie patrzeć spędzał tu każdy wolny czas.
To już niedługo, jeszcze tylko troszkę i będzie po wszystkim. Na zawsze... Ach jaka piękna to wizja...







1 komentarz:

  1. Już drugi raz czytam ten rozdział :) wczoraj nie miałam jak skomentować :p jest ciekawy. Nie mogę się już doczekać następnego ❤

    OdpowiedzUsuń