piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 20 '' Przeznaczenie znajdzie drogę, której ty nie dostrzegasz...''




Powoli szła w stronę wieży nerwowo oglądając się czy nikt jej nie widzi lub czy Snape nie czai się gdzieś w ciemności. Wieża zachodnia była bardzo podobna do wieży Astronimicznej lecz była niższa i ogólnie mniejsza. Dostrzegła opartą o poręcz postać o smukłej sylwetce. Dłuższą chwilę zajęło jej rozpoznanie owej postaci.
Sybilla Trelawney podziwiała gwiazdy nieświadoma jej obecności. Odetchnęła z ulgą wiedząc, że to nikt obcy. Postanowiła skorzystać z jej nie uwagi i posiedzieć tutaj na chwilkę, odpocząć i popatrzeć na krajobraz. Nie minęło pół godziny gdy usłyszała czyjeś kroki. Sybilla skryła się nieco za kolumnę bojąc się, iż ktoś może ją zobaczyć. Mroczna postać weszła szybkim krokiem na taras powiewając szatami. Hermiona nie widziała jej twarzy, lecz zbyt dobrze znała tą postać. Severus Snape oparł się o barierkę pochylając się jak gdyby w zdenerwowaniu. Zerwał się po kilku sekundach celując różdżką przed siebie.
- Severusie opuść różdżkę proszę - szepnęła przestraszona wychodząc z cienia.
- Co tu robisz - warknął wyraźnie wściekły, że ktoś jest na ''jego'' wieży.
- Obserwowałam gwiazdy, zbliżenie Aves i Ganai, to gwiazdy sprzyjające przepowiedniom -  odpowiedziała mu niepewnie. Nie lubiła go zbytnio, z resztą z wzajemnością.
- Co chwila wygłaszasz fałszywe przepowiednie - warknął.
- Nie są fałszywe, tylko nikt mnie nie słucha. Jakim prawem ty mi mówisz o ich prawdziwości?
- Wystarczy  jedna cholerna przepowiednia, mało ci? - stał kilka dobrych kroków od niej, po głosie można było poznać, że jest zły.
- Ta przepowiednia była i nadal jest prawdziwa, jeszcze się o tym nie przekonałeś? - podeszła o krok bliżej.
- Przepowiednia zależna jest od interpretacji - odwrócił się od niej.
Hermiona schowała się wyżej na spiralnych schodach prowadzących na wyższy taras.
- Nie Severusie, każda przepowiednia jest treściwa, bezpośrednia…
- Bezpośrednia? Czy ty masz pojęcie o czym gadasz?
- Oczywiście. Nie można jej źle zinterpretować - była pewna swoich słów.
- Posłuchaj sama siebie, czy ktokolwiek ci uwierzył? - jego ponury głos przyprawiał Hermionę o gęsią skórkę.
- Ty mnie posłuchałeś, zanosząc przepowiednię Sam - Wiesz - Komu. Nie pamiętasz Severusie? Jak istotna była i jaki miała wpływ na losy świata? - o dziwo miała zupełnie inny głos, nie tak piskliwy, wydawała się mówić rzeczowo i spokojnie.
Siedziała cicho aby jej nie usłyszeli, miała ogromną ochotę krzyknąć słysząc, że to właśnie Snape sprzedał przepowiednię Voldemortowi skazując na śmierć wszystkich Potterów.
- Nigdy, więcej nie przypominaj mi o tym, nigdy więcej nie rozmawiaj ze mną na temat tej cholernej przepowiedni i ani się waż, komukolwiek o tym mówić - zagroził jej, a jego grobowy ton sprawił, że znów cofnęła się ku kolumnie.
- Doskonale o tym wiem - powiedziała cicho - Co ty w ogóle tu robisz?
- Przyszedłem tu odpocząć, ale ty musiałaś mi się wtrącić - sarknął.
- Cóż cię tak zdenerwowało? - zapytała tak jakby rozmawiała z koleżanką.
- Nie twoja sprawa, skoro taka z ciebie wieszczka czemu sama się nie domyślisz? - bardzo chciał jej dogryźć.
Sybilla uśmiechnęła się do siebie.
- Uciekłeś i jesteś zły sam na siebie, nie potrzebnie ona się ciebie nie boi…
To trafiło Severusa jak cios w twarz, Hermiona zagryzła pięść żeby nie krzyknąć.
- Nie będę z tobą rozmawiał. Mam wystarczająco podły dzień, nie będę słuchał twojego bezsensownego gadania i kolejnych przepowiedni - warknął, zarzucił pelerynę na siebie i skierował kroki ku schodom.
- Severusie... - głos Sybilli przeszył Hermionę jak sztylet odbierając oddech. Jej głos stał się zachrypnięty, zduszony przepełniony koszmarnym bólem. Zatrzymał się, ten potworny głos sparaliżował go, nie chciał się odwracać, lecz jakaś siła odwróciła go sama.

- Ten kto jako równy naznaczony został,
wcielenia ciemności sekret poznał ...
Przeżył by umrzeć gdy nadejdzie czas,
jemu to pisane by odmienić los...
on zna przeznaczenie swoje,
lecz napisano iż ma być ich dwoje...

Miłość i nienawiść w jednym ciele żyją,
 karmią bestie co się w duszy kryją...
Sługa demona, Czarnego Pana pokona...
Gdy mrok rozbije świetlana kusza,
zdradzi go wtedy najciemniejsza dusza...
Żelazną obręcz przeznaczenia rozkuje,
plany Mroku w nicość zrujnuje...
Pan Ciemności zaufał właśnie jemu,
co sprzedał wroga dawno temu...
Odrodzić duszę na nowo mu dane,
gdy feniks zgaśnie, to się stanie...
gdy nieprzyjaciel bratem zostanie...
gdy przyjaźń zawiśnie na szali niepewności...
gdy nienawiść odsłoni zepsute kości...

Płomień białej magii będzie zgaszony,
Gdy lew i wąż złączą ogony...
I będzie  ta co za Rovenę uchodzi,
zdradzi czerwień i lwa ugodzi...
A serce zatrute w czerń okute,
odprawi za życia zdrady pokutę...

Poczuł strach, nieznany mu wszechogarniający czysty strach. Sybilla opierała się o kolumnę, jej oczy stały się białe, a przerażający głos  przeszywał mu umysł. Wyciągnęła do niego lewą rękę - To...jeszcze...nie...konieeec... -

- Dane mi ujrzeć to co niebawem się stanie,
Wybraniec poznał jak pokonać,
Tego - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać .
Troje wyruszy by znaleźć to co sekret stanowi...
Wyprawa to będzie niebezpieczna,
będą tam gdzie srebrne godło węża widnieje ...
Lwica upadnie i ostrze krwią spłynie,
a ten któremu światło przepowiedziano,
w końcu mroku udział mieć będzie...

Czuł jak jego ciało drży, jakaś siła bijąca od niej powaliła go na kolana. Przez ułamek sekundy a może godzinę, widział co ma się wydarzyć. Wizja przepowiedni jawiła mu się wnikając w umysł, palące łzy cisnęły mu się na oczy a oddech palił płuca.
Sybilla opierała się wciąż o kolumnę ciężko oddychając, powoli wyprostowała się patrząc na niego przestraszona - Severusie - chciała do niego podejść lecz on klęczał ukrywając twarz w dłoniach.
- Odejdź - nigdy nie słyszała u niego takiego głosu. Przepełniony strachem, żalem i bólem, mokry od łez. Uciekła. Został sam...

Hermiona odebrała sobie zaklęciem głos, żeby przypadkiem nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nie widziała go, cień kolumny skrywał postać. Dostrzegła tylko uciekającą Sybillę. To co usłyszała było przerażające, łzy strachu cisnęły jej się same, nie panowała nad oddechem. Chciała jak najszybciej być w swojej komnacie, czym prędzej uciekła.

Severus został zupełnie sam, nieświadom obecności Hermiony wciąż klęczał. Dobiegł go tylko dźwięk, jak gdyby skrzypiących na lekkim wietrze, metalowych schodów. To co usłyszał nie mogło być prawdą, ale to co zobaczył było zupełnie czymś innym. To tak jakby zanurzył się w Myślodsiewni, tak jakby to już kiedyś się stało... Nie był pewien co oznaczają te przepowiednie. Dlaczego on? Dlaczego to on musiał je usłyszeć? Czy to jego się tyczyły? Druga część przepowiedni była bardziej czytelna. Zabrakło mu sił, nie chciał o tym myśleć...
Odzyskując władzę nad ciałem postanowił nie patrolować korytarzy. Zdezorientowany zatopił spojrzenie daleko w krajobrazie. Nie mógł zebrać myśli, rozpierzchły się gdzieś jak blask księżyca na drzewach...
Gdy poczuł, że siły powróciły do niego skierował kroki do swoich komnat...

Niemal biegł w kierunku lochów, bardzo chciał być w swoich komnatach i zapomnieć o tym wszystkim. Zatrzasnął drzwi opierając się o nie jak gdyby ktoś go gonił. Zamknął oczy łapiąc nierówny oddech. Miał pustkę w głowie...
Zegar w gabinecie wybił godzinę drugą w nocy.
- Granger - pomyślał - Gdzie ona jest? - Przypomniał sobie, że wychodziła z jakąś krukonką - Oby była w swoim dormitorium.
Gdy już nieco się uspokoił, podszedł do szafki by po chwili nalać do szklanki złocistego płynu. Ognista była lekarstwem na wszystko, pociągną spory łyk, nie pomogło, wypił dwie szklanki.
Usiadł w swoim fotelu naprzeciw kominka pogrążając się w rozmyśleniach.
Dlaczego ona musiała tam być? Ta cholerna wieszczka od siedmiu boleści? Po jaką cholerę on sam tam poszedł...Ach tak, i znów Granger, to przez nią, nie mógł się opanować, ale czy był wtedy sobą? Nie pamiętał...
Nalał sobie kolejną szklaneczkę, zastanawiał się co z nią jest nie tak, zwykle po trzech szklankach emocje opuszczały go, ale nie tym razem.
O czym ona mówiła? Kogo tyczyła się przepowiednia? Miał dziwne wrażenie, że dotyczyła właśnie jego. Przywołał pergamin i pióro, spisał wszystko co usłyszał, musi przeanalizować te przepowiednie. Wypił kolejne szklanki Ognistej, po jakimś czasie poczuł, że działa, ciepło bijące od kominka wzmogło jej działanie. Jego myśli popłynęły już swobodnie. Zapatrzony w ogień przypominał sobie sceny związane z Granger. Czemu akurat o niej? Coś w głębi jego umysłu mówiło mu, że ta dziewczyna odegra jakąś rolę w tym wszystkim.
Przypomniał sobie rozmowę z Albusem, powiedział mu, że Potter, Granger i Weasley dostaną zadanie, które będzie trudne i aby je wykonać będą musieli znikać z zamku co jakiś czas. W tym momencie doznał olśnienia, o nich musiała mówić pierwsza część drugiej  przepowiedni

Wybraniec poznał jak pokonać,
Tego - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać .
Troje wyruszy by znaleźć to co sekret stanowi...
Wyprawa to będzie niebezpieczna...

Westchnął gubiąc się w tym wszystkim. W tych tajemnicach,  planach i chorej atmosferze wojny. Był już tym zmęczony. Chcąc nie chcąc zamknął oczy, a wspomnienia sprzed kilku chwil powróciły do niego... Mimowolnie wypił znów, tym razem był to koniec butelki, pod jej wpływem zasnął w fotelu. Nie dane mu było spać spokojnie, jego umysł działał sam, wbrew jego woli.
Śnił siebie, dwór Malfoy'ów , leżącą na podłodze Hermionę, Pottera i Weasley'a wtrąconych do lochu, Bellę która nad kimś się pastwiła ale nie mógł skojarzyć nad kim. Lucjusz, Narcyza i Draco zadowoleni z pojmania Trójcy chcieli wezwać Czarnego Pana, uświadomił sobie coś, ale nie był pewien co... jeden ruch różdżką a Bella nie żyła, zdradził się, sam podpisał wyrok na siebie a Lucjusz ratując swoją skórę, wydał go Czarnemu Panu.
Jedno spojrzenie, jeden ruch bladej ręki i upadł na kamienną posadzkę...tak, na to czekał, na śmierć, by nie być już dłużej pionkiem dwóch graczy, tak bardzo chciał odpocząć. Został sam, ukłucie jakie przeszyło mu serce było najgorszym bólem jaki kiedykolwiek czuł... Zawiódł ją, ale ona była przy nim, zjawiła się jak anioł. Pochylała się nad nim, widział jej piękną twarz, oczy, opadające na twarz włosy i łzy wypalające blizny, teraz już był pewien, że nic gorszego już spotkać go nie może, ponieważ piekło przeżył na ziemi...


 Dla zobrazowania tego co działo się z Severusem (no może nie wszystko :) )


1 komentarz:

  1. Miałam czytać wcześniej, ale oczywiście się nie udało ;p
    To chyba jak na razie mój ulubiony rozdział :) jest cudowny <3

    OdpowiedzUsuń